Koncert Charytatywny na Rzecz Odbudowy Pokrycia Dachowego Kopuły Kaplicy Św. Jerzego
Kaplica Św. Jerzego, 23 sierpnia 2025
Jakieś 20 lat temu w okresie wakacji odbywały się u nas koncerty plenerowe „Lądeckie Lato Muzyczne”, oscylujące w gatunkach muzyki operowej i operetkowej, które organizował i konferował bytomianin Jacek Woleński. Później festiwal wygasł, nie wygasło jednak u Jacka Woleńskiego oczarowanie naszymi terenami i jego przyjaźni z mieszkańcami gminy, w ostatnich więc latach ponownie zaczął „przywozić” do nas artystów, którzy występowali na nieco bardziej kameralnych scenach lokalnych świątyń, głównie zaś tej w Lutyni. W ostatni weekend zaproszeni przez Woleńskiego artyści zaprezentowali się już wszakże w samym Lądku-Zdroju.
Koncert Charytatywny w Kaplicy św. Jerzego miał sporą konkurencję w postaci mnóstwa innych wydarzeń realizowanych tego dnia na ziemi kłodzkiej, jak i w samej Gminie Lądek-Zdrój. Pogoda nie należała również do wybornych, było zimno i zdarzało się, że popadywał deszcz. Mimo tego, w moim przekonaniu, frekwencja była całkiem spora, adekwatna do surowych warunków.
W kaplicy na Wzgórzu Św. Jerzego zaprezentowali się: Justyna Bujak – sopran, Adam Musialski – fortepian, Beata Musialska – fortepian, Grażyna Griner – fortepian. Opowieści o artystach i repertuarze snuł w znakomitym tonie wspomniany mistrz Jacek Woleński. Zaprezentowane zostały dzieła muzyki operowej i filmowej.
Trwający ponad godzinę koncert był smakowitą ucztą kosztowania wykonań utworów od Pucciniego po Einaudiego. Oczywiście, w takich razach na czoło wybijają się śpiewacy, tutaj zaś śpiewaczka, czyli Justyna Bujak, której słuchałem po raz pierwszy w życiu. Muszę przyznać, że Justyna Bujak nieco mnie zaskoczyła, dawno bowiem nie słyszałem głosu równie szlachetnego, o tak leżącej mi barwie i harmonijnej dykcji, ale też niezwykłej sile. Instrumentaliści nie ustępowali śpiewaczce swym kunsztem. Podobały mi się interpretacje szlagierów muzyki filmowej rodzeństwa Beaty i Adama Musialskich, natomiast co do gry Grażyny Griner, cóż, od kilku lat z niezmienną radością słucham jej akompaniamentu, wykonywanego przez nią dla różnych solistów.
Co ciekawe koncert ten miał dla mnie barwny dźwiękowo wymiar: części utworów wysłuchałem na zewnątrz, część wewnątrz niewielkiej kaplicy, chodziło, rzecz jasna, o fakt, że w pierwszym miejscu było nagłośnienie, w drugim go nie było. Nie będę oszukiwać – wchodziłem do środka, gdy zaczynała śpiewać Justyna Bujak.
Ps. O artystach opowiem raz jeszcze, bo następnego dnia odbył się drugi lądecki występ ekipy, tym razem powiększony o tenora, Michała Rygułę.
Widowisko Plenerowe „Guarda la Luna”
Rynek, 23 sierpnia 2025
Ponad 50 artystów, w tym prawie 20 muzyków (m.in. „Skrzynczanki”, Julia Mikołajczak, Dominika Radwan, Anastazja Sosnowska, Moises Bethencourt), trupy teatralne i tańca („Teatr, Którego Być Nie Powinno”, Teatr „Stąd”, „Młodzi Teatralni”, Grupa „Baxtalo”, Duet „Sangeet”, wreszcie „Coco Dance Center” z Brzegu), pokazy kuglarskie, narracja Karoliny Sierakowskiej. Słowem, poważne wyzwanie.
Jeszcze godzinę przed spektaklem przeszła przez dolinę niezła pompa, w ogóle sporo było strachu o aurę, ale ta okazała się w końcu łaskawa. Jeszcze dziesięć minut przed spektaklem pełno było wolnych krzeseł na widowni, na zajętych siedziała może setka ludzi. Po rozpoczęciu, jak sądzę, zauważyłem koło 300 – 400 widzów, w większości stojących. Jeszcze minutę przed spektaklem nie było wiadomo czy tak duża produkcja powiedzie się w realizacji.
Nie mnie oceniać lądeckie „Guarda La Luna”, bo byłem z muzykami, tancerzami i „aktorianami” w środku scenicznego kotła, ci jednak, którzy stali na zewnątrz, widzowie, mam tutaj na myśli, byli wyraźnie zachwyceni pokazaną przez Konsorcjum Artystów Lokalnych opowieścią Pauliny Bagińskiej, opowieścią synkretyczną, łączącą w sobie wiele wątków europejskich, choć zasadniczo domniemanych mitów protosłowiańskich. Mnie samego najbardziej tego wieczoru zachwyciły „Skrzynczanki”, śpiewające w jednym z utworów z Julią, Dominiką i Anastazją. To była prawdziwa pasja.
Zgodnie z opiniami widzów był to spektakl bardzo udany, piękny, pełen poezji, ale i fajerwerków, wprost spektakularny spektakl.
Scenariusz do widowiska napisała, wyreżyserowała je i wystąpiła w nim Paulina Bagińska. W „ustawieniu” spektaklu Paulinę wsparła Karolina Sierakowska, producentka „Guarda la Luna”, która zagrała również Narratorkę. Choreografie przygotowali: Jolanta Kaszubka, Alicja Kwaśna oraz Angelika i Andrzej Rolscy. Kostiumami zajęła się Ewelina Węgrzyn. Technikę zrealizowali: Michał Pietkiewicz (dźwięk) i Artur Popowicz (światło).
Trzeba dodać, że wydarzenie zorganizowało Stowarzyszenie Kultura u Źródeł, któremu partnerowali Centrum Kultury i Rekreacji w Lądku-Zdroju, Festiwal Górski, a współfinansowali je również: Stowarzyszenie ZAIKS oraz Fundacja Orlen dla Pomorza.
Parada Świętojerska +
Kaplica św. Jerzego +Park Zdrojowy, 24 sierpnia 2025
Plus w tytule oznacza, że niedzielne spotkanie ze św. Jerzym czy raczej mitami o nim rozpoczęło się już przed paradą. Najpierw więc mieliśmy mszę intencyjną w Sanktuarium pw. Matki Bożej Uzdrowienia Chorych, zwanym popularnie Kaplicą Zdrojową, a później zwiedzanie Kaplicy Św. Jerzego z Ewą Zadorą, Przewodniczką Sudecką.
Tegoroczna Parada Świętojerska bardzo mi się podobała. Oczywiście, ponieważ pracowałem przy jej organizacji, opinię moją uznać można za samochwalstwo, ale co ja poradzę, skoro mi się naprawdę podobała. Szliśmy spod Kaplicy Św. Jerzego do Parku Zdrojowego. Była, jak na ten chłodny weekend, bardzo ładna, słoneczna pogoda. W ramach parady odbył się Smoczy Konkurs, w którym wzięło udział 6 zgłoszonych załóg – od małych smoczków po poważne liczebnie załogi, a wszyscy oni prezentowali się w czasie pochodu. Paradnicy podczas w marszu ochoczo śpiewali i skandowali w stylistyce karnawałów w Rio de Janeiro. W przemarszu, za błyskającym radiowozem Straży Miejskiej, uczestniczyli kolejno: Smoczyca Paulina, bębniarze „Teatru, Którego Być Nie Powinno”, konkursowe smoki, św. Jerzy z bratem Tomaszem i córką króla Silene, którą Jerzy lancą uwolnił od podłej gadziny, wreszcie dwór miasta Silene, lądeccy urzędnicy, mieszkańcy i na końcu kilka wyjących psów. Po dotarciu tego zacnego orszaku do tarasów przed Zdrojem „Wojciech” rozpoczęły się tradycyjne już świętojerskie ceremonie. Oto więc Burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki, stosując rotę zwyczajowych przysiąg, przekazał klucze do miasta św. Jerzemu, który odebrał je, wygłaszając rotę odpowiednich przysiąg. Później nasze główne władze miejskie, burmistrz Nowicki i Przewodniczący Rady Miejskiej Sebastian Łukasiewicz, wręczyły uroczyście Medal Św. Jerzego naszej wspaniałej artystce, poetce i malarce – Krystynie Leśniewskiej-Pasionek, czego jej serdecznie gratulujemy. Wreszcie doszło do nagrodzenia uczestników Smoczego Konkursu. Podaję zatem wyniki:
– trzy Wyróżnienia poszły do rąk: Moniki Montelitic, załogi Mateusza, Juliusza i Joanny Głuszkowskiej-Matusz oraz załogi Karoliny, Agnieszki, i Henryka Grosickich,
– 3 miejsce zajęły Oliwia i Magdalena Łozińskie,
– 2 miejsce wywalczyła ekipa Centrum Rozwoju Społecznego „Koppi”,
– 1 miejsce zdobyła załoga „Seniorów +”.
Dodajmy, że łączna pula nagród wyniosła 2.000 zł, a w skład jurorski weszły 4 panie: Renata Buczkowska (CKIR), Barbara Szajnocha (RM w Lądku-Zdroju), Dorota Kondracka (RM w Lądku-Zdroju), Gabriela Naporowska-Rodak (Biblioteka CKIR). One też wręczyły uczestnikom nagrody.
Sumując, myślę i przypuszczam, że jednak nie tylko ja, ale również zgodzą się z tym paradnicy i widzowie przechodzącego orszaku św. Jerzego, że było to bardzo udane wydarzenie. Czekam już na przyszłoroczną Paradę Świętojerską.
Koncert gościnny sił zjednoczonych Chóru „Capella Vartiensis” z Zawiercia i Chór Cecyliańskiego z Kroczyc oraz dwóch śpiewaków: Leopolda i Bernarda Stawarzów. Chórami dyrygowała Barbara Czajkowska, koncert poprowadził Leopold Stawarz.
Świetny, dostosowany do audytorium wybór repertuaru i jego wykonawstwo. Mistrz Leopold Stawarz, jako konferansjer brylował profesjonalizmem i spontaniczną swobodą, był w jednym z najlepszych swych wydań. „Capella Vartensis” , Chór Cecyliański i wymienieni soliści występowali już w Lądku-Zdroju, szczególnie panowie Stawarzowie są u nas dobrze znani, cenieni i lubiani. Trudno się dziwić, skoro ich obecność gwarantuje zarówno wysokie przeżycia estetyczne, jak i dobrą zabawę. Nie inaczej było tym razem, widzowie podziwiali kunszt artystów, śmiali się z żartów konferansjera, ale też dali się wciągnąć we wspólne śpiewanie.
Bardzo ładnie doszło do scenicznej podmianki artystów: Leopold Stawarz i prezenter drugiej części wieczoru, Jacek Woleński, porozumieli się zakulisowo i ostatni numer artystów ziemi zawierciańskiej był zarazem pierwszym utworem artystów zaproszonych do Lądka-Zdroju właśnie przez Jacka Woleńskiego.
W drugim koncercie zobaczyliśmy i usłyszeliśmy Justynę Bujak (sopran), Michała Rygułę (tenor), Adama Musialskiego (skrzypce), Beatę Musialską (fortepian) i Grażynę Griner (fortepian). Kolejne punkty ich programu przedstawiał wspomniany dwa razy Jacek Woleński, a skoro już przy nim jestem, to chciałem ze dwa słówka powiedzieć o jego robocie. Pamiętam postać Jacka Woleńskiego z koncertów, które organizował u nas w ramach „Lądeckiego Lata Muzycznego” pewnie w pierwszej dekadzie tego wieku, ale cóż, nie przypominam sobie jak te spektakle prowadził. Pewny jestem za to, że dzisiaj Woleński pozostaje absolutnym mistrzem tego typu konferansjerstwa. Tuz ten potrafi w ciągu minuty opowiedzieć detalicznie o arii lub pieśni, kompozytorze i tekściarzu, wykonawcy utworu, mieszkańcach Lutyni tudzież sytuacji geopolitycznej Lądka-Zdroju. Wszystko to artykułowane radiowym głosem, bez zająknięcia, bez tego popularnego przy wypowiedziach przecinka: „eee…”. Prawdziwy wirtuoz prezenterstwa.
Od strony muzycznej był to jeden z lepszych koncertów w swoim gatunku przedstawionych na lądeckich scenach w ostatnich kilku latach. Rodzeństwo Beaty i Adama Musialskich zaprezentowało utwory mniej mi znane, ba, o niektórych kompozytorach w ogóle nie słyszałem. Sztuka i edukacja zatem zjawiły się w jednym. Młodzi soliści dali wspaniały popis swoich umiejętności wokalnych, ale i aktorskich. Justyna Bujak – odważna, bo mimo wieczornego zimna śpiewała wprawdzie w pięknej kreacji, za to z odsłoniętymi ramionami – o czym już pisałem, jest moim tegorocznym odkryciem wokalnym. Michała Rygułę słyszałem po raz pierwszy i była to czysta przyjemność, w jakiś sposób bowiem jego wysoki tenor przypominał mi głosy polskich przedwojennych śpiewaków (wokalistów), nie wyłączając Jana Kiepury. Dobór repertuaru mieli doskonały na tyle, że mimo chłodu prawie cała publiczność pozostała do końca występu.
Tak na dobrą sprawę ten ostatni koncert obchodów Dni Patrona Lądka-Zdroju Św. Jerzego był zarazem ostatnim wakacyjnym wydarzeniem organizowanym w tym roku przez Centrum Kultury i Rekreacji w Lądku-Zdroju, choć jego pracownicy wezmą jeszcze udział w sobotnim „The Last Sounds Of Summer” w ośrodku „Geovita”. Myślę, że była to klamra doskonała, zamknięcie odpowiednie dla niezwykle bogatego programu kulturalnego CKIR zrealizowanego podczas mijających wakacji w Lądku-Zdroju.
Tomasz Pawlęga